Dwie piękne

"M"

Pamiętała swoje przerażenie, słysząc pisk opon gwałtownie hamujących samochodów.Rozglądała się uważnie wkoło, wypatrując skutków wypadku. Nagle spostrzegła, że wzrok kierowców i pasażerów skierowany jest w ich stronę. Niektórzy z nich siedzieli powyginani w najprzeróżniejszych, ale jednocześnie najdogodniejszych pozach do obserwacji.
Dopiero po chwili zorientowała się, że to one wprowadziłyśmy ten zamęt, bo mężczyźni ruchami głowy dawali sobie porozumiewawcze znaki. Przez otwarte okno jednego ze stojących aut, męski głos - wykrzyknął:
- Co za piękność !

Zdała sobie wówczas sprawę, że to jej córka wzbudziła to ogólne zainteresowanie.
I wtedy przypomniało jej się inne, podobne zdarzenie.
Kiedyś, będąc na wakacjach, weszły do restauracji na obiad. 
Ludzie znieruchomieli przy stolikach, zapanowała kompletna cisza.
Usiadły, a po chwili salę ogarnął gwar. Wszyscy komentowali urodę przybyłej piękności. Jedni zwrócili uwagę na jej słowiańską urodę. Inni nie mogli oderwać oczu od długich, jasnych włosów. Byli i tacy, na których wzrost i sylwetka robiły największe wrażenie.
Usłyszała, jak przy stoliku obok , grupka młodych mężczyzn, wymieniała między sobą spostrzeżenia:
- Widzieliście, jakie ta dziewczyna ma nogi.
- Zauważyliście ten mały, zadarty nosek?
- A co powiecie o jej szczupłych dłoniach.
- No nie, chłopaki - powiedział jeden - mówcie, co chcecie, ale ja nie widziałem w swoim życiu, tak alabastrowej cery.
Kolejny zaczął mówić o migdałowych, zielonych oczach, których rzęsy kryją rozmarzone, romantyczne spojrzenie.
Jeszcze innemu kojarzyła się z motylem. Bo gdy na nią patrzył  - odnosił wrażenie, że jej lekkie ruchy sprawią, że zaraz odleci.
- A mnie najbardziej podoba się jej uśmiech - powiedział blondyn, siedzący na wprost...

"D"

- Jaki smutny dzień - pomyślała patrząc w okno.
Ciężkie, brunatno-sine chmury, przesuwały się leniwie po niebie. Czuła jak szarość, powoli zaczyna ogarniać jej myśli.
Włączyła komputer, aby odebrać pocztę. Wśród ostatnich e-mail'i były trzy, które otrzymała od siostrzenicy. Właśnie od nich rozpoczęła; była pewna, że wprawią ją w lepszy nastrój. 
Pierwszy list zawierał relację z otwarcia wystawy jej najnowszych prac oraz zdjęcia zrobione podczas wernisażu. Na jednych - stała na tle swoich obrazów, na innych w otoczeniu gości zaproszonych na wystawę.
Widząc ją wśród tylu ludzi - bezwiednie, a może i z ciekawości - zaczęła dokładnie przyglądać się tym różnym twarzom. I wtedy, tak naprawdę - uświadomiła sobie, iż jej siostrzenica wyróżnia się nieprzeciętną urodą. Choć patrząc na nią dotychczas, była przekonana o jej wyjątkowej piękności, ale nigdy nie porównywała jej z nikim innym; a teraz nadarzyła się taka okazja. Wpatrując się w tę twarz, dostrzegła każdy pojedynczy szczegół. Z zachwytem przyglądała się: pięknym, okrągłym, czarnym oczom, a także równie czarnym brwiom o regularnym kształcie. Spojrzała na czoło lekko wypukłe, gładkie - sprawiające wrażenie, że jest fragmentem buzi dziecka. Jej mały, zgrabny nosek, z niewielką wypukłością u jego nasady, dodawał jego wyglądowi, pewnej - jakby koniecznej - nie banalności. Karminowe, niewielkie usta - z czymś w rodzaju świadomego grymasu lub "dąsu" bądź jedynie pozy - upodabniały je do delikatnych i kapryśnych usteczek podlotka. Teraz jej wzrok zatrzymał się na policzkach, które od pierwszej chwili przyciągały spojrzenie. Nie były to zwykłe policzki - górna część modelowała przepiękne kości policzkowe, a dół zdobiły figlarne dołeczki; dzięki nim buzia promieniała niebywałą radością. Całość twarzy okalały długie, proste, ciemne włosy - ni to szatynki, ni to brunetki.
Harmonia poszczególnych elementów - sprawiła, że jej rysy twarzy tworzyły najbardziej klasyczny typ urody. Głowę z sylwetką łączyła smukła, "łabędzia" szyja, wsparta na gładkich, szczupłych ramionach.
Zapatrzona w fotografie - odczuwała dziwny niepokój...
Myślami powędrowała do swojej pierwszej wycieczki w Tatry. Zdała sobie sprawę, że tam też ogarnęło ją podobne uczucie. Wtedy miała przed sobą majestatycznie piętrzące się ku niebu surowe skały, których urok zapierał jej dech w piersiach.
Pomyślała, że wszyscy przyjeżdżający w góry turyści - są tak jak ona, zafascynowani pięknymi krajobrazami i każdy jest zdania, że to przecudne widoki, ale jednocześnie - nikt z nich, nie potrafi określić, co tak naprawdę, jest istotą tego niezwykłego olśnienia i powodem niebywałego oczarowania?
W drugim liście dzieliła się pomysłami na urządzenie swojego pierwszego, nowego mieszkania. Do tej wiadomości również dołączone były zdjęcia. Na nich, stała wśród przypadkowych przechodniów na nowojorskiej ulicy.
Nagle, niemalże wszystkimi zmysłami odebrała wizerunek siostrzenicy. 
Teraz wiem - pomyślała z pewną radością - oprócz pięknej twarzy i sylwetki, jest w niej piękno, które emanuje jakby ze środka. Mimo, że na zdjęciach stoi nieruchomo, w upozowanych gestach - odnosi się jakieś niejasne, dość dziwne uczucie, że patrzy się na stojącą bezpośrednio przed nami, żywą osobę.
Znieruchomiała, jakby to miało jej pomóc znaleźć odpowiedź na nurtujące wciąż pytanie:
- W czym tkwi tajemnica tego piękna ? ...